KONIEC i POCZĄTEK
To by było ... hmmm honorowe powiedzieć - zrobiłem to! i odważyłem się! powiedziałem koniec. Ale nie. Jestem tchórzem i nie powiedziałem tego. Ona mnie wydusiła i wtedy pękłem. Powiedziałem, że muszę sam się odnaleźć. Napisałem do R prawdę. Napisałem do Niej, że muszę przemyśleć wszystko.
Prawda jest jedna.
Gdyby nie R to bym nie odkrył, że można mieć rodzinę, żonę, dziecko, wyprasowaną koszulę, rogaliki, kochającą żonę mieszkającą razem, tworzyć rodzinę a nie związek, być, kochać się, tworzyć a nie tylko konsumować. Że nie ma barier, tylko muszą być chęci. Właśnie się okazało, że mogę, że można.
Ile można żyć na kocią łapę, niezależni, sami sobie ale razem. A może mi to pasuje? Bo zapatrzony nie widziałem innego świata tylko taki.
Czuję ufff… że to zrobiłem.
Czuję się źle, ze kogoś zraniłem
Czuję się chujowo – jestem sam, ale może tak ma być?
Czuję, że nie można walczyć z sobą. Trzeba też być czasami egositą.
Bardzo chcę mieć jeszcze dzieci. Ccę mieć dom, a nie życie na walizkach. Chcę mieć czysto a nie chodzić i sprzątać, gotować.
Chcę się czuć facetem a nie… nie wiem kim.
Co będzie dalej – czas pokazać ma.
Dodaj komentarz