LITOŚĆ GORSZA OD KŁAMSTWA
Zaprzeczyłem sam sobie - powiedziałem, że nie z litości ale z miłości i wspólnych wspomnień zostanę i będę.
Jestem słaby.
Nigdy nie była taka malutka, słaba jak dzisiaj. Zawsze dumna, podniesiona głowa, pewna siebie i wkurwiona a dzisiaj....: mała myszka.
Kiedyś marzyłem aby taką ją zobaczyć jak to ja byłem malutką myszką przestraszoną, że mnie Ona zostawi. Kurwa!!! zobaczyłem to dzisiaj, przeżyłem dzisiaj jej życie, jej podejście, jej postawę... I kurwa nie mam satysfakcji. Zrobiło mi się przykro że ją ranię. POczułem się jak kat. Jak można błagać kogoś anby został? Co czuje ktoś kogo się błaga, płacze prosi i jest się myszką - dzisiaj zobaczyłem siebie w Niej. Siebie jakim byłem przez kilka razy w ostatnich 8 latach.
I jedno mnie zastanawia - czy Ona też się tak czuła wtedy jak ja dzisiaj?
Zrobiłem coś kurewskiego - zaprzeczyłem wszystkim swoim uczuciom dzisiaj. Skłamałem, że gdyby Ona była wolna to bym Jej nie wybrał i zostawił "stary" związek. Skłamałem.
Skłamałem, że kogoś innego pokochałem.
Kurwa - nie umiem jej tego zrobić. Zostawić samej. Pewnie Ona by tak zrobiła gdyby kogoś poznała - a ja nie umiem. Jest mi jej szkoda. Jej łez.